zczytna akcja, szczytny cel… Szare ściany, stołówka, gromadka dzieci, tęsknota za rodzicami i normalnym życiem to definicja Polskich Domów Dziecka. Trafiają tam sieroty, dzieci porzucone lub takie, które wcześniej żyły w rodzinach patologicznych, w których przeżyły niekiedy więcej cierpienia, niż możemy sobie wyobrazić.

            Wszyscy wiemy, że istnieją tego typy placówki opiekuńczo-wychowawcze, jednak nikogo to nie obchodzi jak wygląda dalsze życie tych dzieci.

            Klasa II c wraz z wychowawczynią panią Katarzyną Małecką oraz panem Rafałem Podleśnym, przy udziale firmy „Karabella”, piekarni „Bumita” oraz Tarnobrzeskiego MKS odwiedziła jeden z takich Domów Dziecka.       

            Ci co pojechali dołożyli wszelkich starań, by na twarzach dzieci z placówki opiekuńczo-wychowawczej w Łoniowie zagościł uśmiech.

            Kasia Kula: „Zorganizowaliśmy szkolną akcję na rzecz tamtejszych dzieci. Uczniowie wspomogli tę akcję poprzez przynoszenie pieniędzy, środków higienicznych, maskotek oraz ubrań dla swoich rówieśników z domu dziecka.
            Gdy dotarliśmy na miejsce byliśmy mile zaskoczeni pogodą ducha i radością dzieci, które były bardzo wdzięczne za wszystkie dary, które otrzymały. Te dzieci potrafiły cieszyć się wszystkim co mają, każdym najmniejszym drobiazgiem, który dla nich może być bardzo ważny.
            Następnie zaprezentowaliśmy przedstawienie, przygotowane na tę okazję. Po południu wszyscy mieliśmy okazję bliżej poznać się na ognisku.
            Udało mi się porozmawiać z siedemnastoletnią Kasią Czajczyk zamieszkującą tę placówkę, na temat życia w domu dziecka.
 

 -Czym dla Ciebie różni się dom dziecka od zwykłej rodziny?

-Jest zasadnicza różnica, ponieważ ośrodek można porównać do kilkudniowej wycieczki, na której dobrze się bawimy, lecz z taką różnicą, że z wycieczki nie możemy wrócić.

-Czego najbardziej Ci brakuje?

-Mimo starań opiekunów, którzy chcą dla nas jak najlepiej, brakuje czasem matczynej miłości, której nie dadzą nam wychowawcy, dobrego kontaktu na tyle, by bez skrępowania zwrócić się do kogoś w problemem i przede wszystkim brakuje nam przywiązania.

-Jaka atmosfera panuje w ośrodku?

-Starsze dzieci starają się pomagać młodszym, podobnie jak w rodzinie. Myślę, że wychowawcy starają się wywołać atmosferę rodzinną i nadrobić to czego w niektórych domach często nam brakowało. Jednak nie zawsze da się tego dokonać.

-Jak radzicie sobie w szkole? Czy ośrodek zapewnia wam odpowiednie warunki do nauki i czy otrzymujecie w niej pomoc?

-Jak najbardziej, warunki są dobre, każdy z nas ma swój kąt do nauki, wychowawcy starają się pomagać i kontrolować nasze poczynania w nauce.

-A jak odbieracie pomoc ludzi z zewnątrz?

-Bardzo pozytywnie. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wszystko co dostajemy.

-Czy chciałabyś jeszcze coś dodać?

-Chcę bardzo podziękować w imieniu całego domu dziecka za wszystko, co dostaliśmy, jesteśmy bardzo wdzięczni… i ZAPRASZAMY

 Tak więc z rozmów z dziećmi z ośrodka opiekuńczo-wychowawczego wiemy, że mimo ciężkich przeżyć, braku rodziców, miłości dzieci zamieszkujące domy dziecka potrafią śmiać się, cieszyć z każdej chwili życia i korzystać z niej w pełni. Pragniemy utrzymać kontakt z ośrodkiem w Łoniowie i mamy nadzieję, że coraz więcej ludzi będzie wspierało tego typu organizacje.